Jest jeszcze wcześnie około 20 więc po zostawianiu bagażu udajemy się na miasto.
Pushkar jest świętym miastem dla Hindusów znajduje się tu Świątynia Brahmy oraz mnóstwo Ghat , które otaczają święte jezioro.
Spacerujemy po mieście poruszając się wąziutkimi uliczkami , przeciskamy się pomiędzy turystami w przeważającej ilości z Indii . Uliczki są ciekawe i interesujące jedyne co przeszkadza to wszechogarniający brud. Krowy (nie święte po prostu krowy. Dla Hindusa każda krowa jest święta więc nie ma potrzeby mówienia święta krowa. Krowa i tyle.)
Więc krowy żyją tu w idealnej symbiozie z ludźmi , a ich łańcuch pokarmowy poszedł krok do przodu i nie potrzebują już trawki, do szczęścia wystarcza im gazeta lub jakiś inny odpadek po prostu działają niczym sprzątaczki wsuwając wszystko co leży na ulicy.
Idziemy nad jeziorko gdzie "bramini " naciągają turystów na mamonę. My też się dajemy i już po chwili odprawiamy modły nad świętym jeziorem. Modlimy się o szczęście nasze , rodziców , dziadków , babci , braci, sióstr oraz nie narodzonych dzieci :) . Po modlitwie okazuje się że należy coś wrzucić do sakwy , a ilość zależy od tego jak bardzo kochamy naszą rodzinkę. :) Po modłach dostajemy sznureczki i mamy wstęp do wszystkich świątyń . Dostają wszyscy oprócz mnie ponieważ 50 rupi nie zadowoliło bramina i się na mnie obraził i nie dał.
Idziemy coś zjeść do polecanej restauracyjki , okazuje sie naprawdę rewelacyjna i tania płacisz 50 rupi i jesz ile wlezie. Potem bilard odszyfrowywanie napisów angielskich na ścianach , które nie są zbyt poprawne i do hotelu.
Ja zatrzymuję się jeszcze porozmawiać z chłopakiem z recepcji.
Okazuje się bardzo sympatyczny i opowiada o mieście . Namawia mnie na odwiedzenie miasta w terminie gdy odbywa się tu święto wielbłądów , jest strasznie kolorowo i zjeżdżają się ludzie z całych Indii. Opowiada także o Janpurze który postanowiliśmy pominąć.
Mówi że jest tu szczęśliwy i czuje się jak w domu co prawda przebywa w hotelu 24 godziny , ale nie traktuje tego jak pracę. Po prostu panuje tu rodzinna atmosfera.Zarabia jakieś 1800 Rupi miesięcznie czyli około 50 $ . Dom odwiedza raz na miesiąc ma nie daleko bo pochodzi z pobliskiej wioski oddalonej o około 5 km. Jest szczęśliwy i o to chodzi.
Czas na nocleg i pierwsze starcie z komarami, których o tej porze roku powinno tu nie być . ale jak widać komary nie znają się na astronomii .