Ledwo wstaje rano i biegiem na pociąg, udaje się, wsiadam w biegu bilet u konduktora. Głowa pęka ponieważ wieczorek pożegnalny troszkę się przedłużył.Jest czas na naukę obsługi nowego sprzętu fotograficznego , miejsce idealne podłoga i towarzystwo też miłe.
Następnie meczyk w Wawie w akademiku. Boimy się że będziemy oglądać w ciszy , żeby nie wyszło na jaw że kibicujemy Wisełce. Jednak po paru bro nie wytrzymujemy , skaczemy z radości bo Wisła zdobywa bramkę na szczeście okazuje się że jest tu więcej kibiców Wisełki i meczy oglądamy już na luzie. W końcu po głębszym zastanowieniu nie jest to takie dziwne przecież w akademikach mieszkają sami przyjezdni.
Wisełka wygrywa 1:0 i w dobrych nastrojach udajemy się na spoczynek , padam a jutro wypadało by być w jako takiej formie.
29.10. - Wstajemy o 7.00 szybkie śniadanko i w drogę .
Lecimy do Kijowa , gdzie przesiadamy się na samolot do Delphi